Strona archiwalna


Nowy serwis dostępny jest pod adresem: https://us.edu.pl/student

facebook twitter instagram issuu linkedin research gate youtube ustv

Henryka Mościcka

Studentka V roku Filologii Klasycznej, równolegle studiuje na IV roku prawa. Przewodnicząca Koła Naukowego Młodych Klasyków, organizator konferencji naukowej "Arystofanes i jego recepcja", połączonej z I Ogólnopolskim Zjazdem Młodych Klasyków (1998). Uzyskała stypendium Uniwersytetu w Trewirze (1998), uczestniczyła w kursach "Introduction to English and EU Law", organizowanym w UŚ przez Uniwersytet Cambridge oraz "International Law of Collective Security..." i "Internatinal Human Rights...", organizowanych przez Civic Education Project. Członkini samorządu studenckiego Wydziału Filologicznego, przewodnicząca Komisji ds. Współpracy z Zagranicą Uczelnianej Rady Samorządu Studenckiego UŚ. Prawdziwa poliglotka, oprócz gruntownych studiów języka łacińskiego i greckiego, biegle operuje j. niemieckim, dobrze zna włoski, angielski i rosyjski, zaliczyła kurs j. hebrajskiego jak napisał opiekun roku, oprócz talentu, pracowitości i rzetelności, cechuje ją AKRYBIA (!).
To tak samo jakoś wychodziło, że zawsze miała dobre stopnie, zawsze lubiła się uczyć, do teraz sprawia jej to przyjemność. I tak jak literaturę czytuje fazami, tak w różnych okresach jej życia, pasjonowały ją różne rzeczy. A dopiero potem okazywało się, że coś jej tam czasem nieźle wychodzi, i w końcu trafiło jej się stypendium. Faktem tym była mocno zaskoczona. Podanie złożyła, bo znajomi składali, potem przyjechała na uczelnię dopiero w październiku i na korytarzu w Rektoracie spotkała pana Marka Piestrzyńskiego kierownika Działu Spraw Studenckich: "Dzień dobry pani Heniu! Dostała pani stypendium ministra!" Skinęła głową, miło podziękowała i poszła sobie dalej. Musiało upłynąć trochę czasu, zanim się zorientowała o co chodzi i co to oznacza.
Status finansowy niestety nie poprawił jej się tak bardzo, jak na to liczyła. Wprawdzie suma stypendium MEN przewyższa dwukrotnie stypendium za wyniki w nauce, ale raptem udało jej się jedynie kupić kilka książek, na które od dłuższego czasu polowała. Nie omieszkała także zrobić sobie prezentu w postaci jakiegoś ciucha ("No przecież jestem w końcu kobietą!). Poza tym usilnie stara się coś odłożyć na wakacje, ale tyle ma różnych wydatków po drodze, teraz musi właśnie zapłacić za egzamin FC.
Sama, gdyby tylko mogła, pozwoliłaby studentom bardziej samodzielnie, autonomicznie konfigurować sobie studia. Uniwersytet to nie szkółka niedzielna, nie ma potrzeby prowadzić każdego za rączkę. Natomiast spotkała na tej uczelni absolutnie fantastycznych ludzi, czego się wcale nie spodziewała. Wydawało jej się raczej, że podobnie jak w liceum, przeżyje spokojnie te pięć lat i jakoś to będzie. A tymczasem zakochała się w Katowicach, w tym zbiorowisku ludzkim. Szczególnie jest wdzięczna swojej współlokatorce z akademika, a zarazem najlepszej przyjaciółce, Anecie, z którą mieszka już pięć lat, i której obiecała pomachać ze stron GU ("Pozdrawiam Cię teraz, pozdrawiam!")
Gdyby mogła cofnąć czas - zabrałaby się do tego wszystkiego inaczej. Nie dałaby się ogarnąć zbiorowej panice charakterystycznej dla pierwszego roku studiów. Lekkie podejście do studiów jest gwarancją co najmniej 10 razy lepszych wyników niż ustawiczne rwanie sobie włosów z głowy. Za nic nie zmieniłaby kierunku studiów. Na filologię klasyczną trafiła dzięki nauczycielce łaciny w szkole średniej. Była bardzo charyzmatyczna i miała niesamowity autorytet, pomimo podeszłego wieku. Kiedy zaczynała mówić - w całej klasie siłą rzeczy wytwarzał się spokój. Także łacina nabrała dzięki temu wyrazu, uroku niesamowitości. Czytanie starożytnych, greckich albo łacińskich dramatów w oryginale to podobno rewelacyjne uczucie, nie wspominając już o tym, jak łatwo zaobserwować, że nic się właściwie nie zmieniło od czasu starożytnego Rzymu, na świecie i między ludźmi.
Wydziału Prawa i Administracji z Wydziałem Filologicznym nie da się zestawić ze sobą w żaden sposób. Są to skrajnie różne światy. Na prawie wszyscy są nieskończenie praktyczni, trzeźwo patrzą na świat, zimno oceniają rzeczywistość. Wystarczy jednak przenieść się kilka ulic dalej, żeby trafić w świat skrajnych marzycieli, którzy czytają poezję i pływają w chmurkach.
Samorządowo Henia działała już w liceum, potem zaangażowała się w kole naukowym, potem, dzięki ludziom, których spotkała na swojej drodze, znalazła się w samorządzie wydziałowym, i w uczelnianym. Jako przewodnicząca Komisji Spraw Zagranicznych ("Brzmi bardzo poważnie, a nic takiego strasznego!) stara się, aby ludzie byli lepiej poinformowani o stypendiach, co się jednak bardzo ciężko wciela w życie. Ilekroć tylko może, zawsze bardzo stara się pomóc, jednak gdyby co poniektórzy choć trochę postarali się sami, sprawy mogłyby przybrać o wiele lepszy obrót. Ludzie sobie nie uświadamiają, jak bardzo są mogliby pomóc sobie sami, czasem dają się niepotrzebnie przytłoczyć całej tej procedurze administracyjnej.
Najbardziej na całym świecie Henia kocha podróżować. Jeśli już siedzi na miejscu dłużej niż tydzień, to znajomi pytają, czy wszystko z nią w porządku. Za swój największy, prywatny, życiowy sukces uważa swój udział w ubiegłorocznej, prawdziwej, "szczerej", wyprawie do Ameryki Południowej. Na ten rok planuje jakąś chyba Afrykę Północną: Maroko, Marakesz... Przy odrobinie szczęścia i odrobinie zebranej gotówki powinno się udać.
Pytań o plany na przyszłość Henia nie lubi najbardziej na świecie. Odpowiada jej bardzo życie uczelniane i chętnie by tu została, ale jeżeli się nie uda, to chętnie wyjechałaby również na studia podyplomowe za granicę, żeby dorobić do swojego wykształcenia coś z całkiem innej beczki. Ostatnio fascynują ją terroryści. Swoją prace magisterską pisze o terroryzmie międzynarodowym na przykładzie sprawy Lockerby ("To o najciekawszych terrorystach na świecie, o Libijczykach").

Skróty

Copyright © 2001-2024
Uniwersytet Śląski w Katowicach
Wszelkie prawa zastrzeżone.