Strona archiwalna


Nowy serwis dostępny jest pod adresem: https://us.edu.pl/student

facebook twitter instagram issuu linkedin research gate youtube ustv

Ewa Nowak

Studentka IV roku filologii polskiej, członkini koła naukowego, działającego przy Zakładzie Współczesnego Języka Polskiego UŚ. Brała udział w LVI Zjeździe Naukowym Polskiego Towarzystwa Językoznawczego (Kielce 1998). Współpracowała z zespołem redakcyjnym "Słownika polskich zwrotów werbo-nominalnych w ZWJP UŚ, kierowanym przez prof. Ewę Jędrzejko, samodzielnie przygotowała nawet kilka haseł do słownika. Swoje teksty publikowała w "Poradniku Językowym" oraz w "Śląsku".
Bardzo lubi spać do południa, wszelkie swoje osiągnięcia przypisuje więc raczej ludziom, którzy z niewiadomych przyczyn chcą jej pomagać i patronować. W Olimpiadzie Języka Polskiego brała udział już w szkole podstawowej, udało się zająć pierwsze miejsce w województwie. Jednocześnie uczestniczyła też w olimpiadzie matematycznej, miała więc spory problem z wyborem profilu w liceum: humanistyczny czy mat.-fiz.? W liceum dostała nagrodę dla najlepszego absolwenta, przyznawaną corocznie jednej osobie, głównie ze względu na średnią ocen. Było to wszystko bardzo miłe, wszelkie nagrody niezmiernie mobilizują ją do działania. Jakaś nagroda od czasu do czasu naprawdę dobrze robi.
Na studiach miała szczęście od razu trafić na zajęcia do doktora Żmigrodzkiego, który jest teraz jej promotorem. Na pierwszym roku jest się w sumie całkiem anonimową osobą, niewielu jest wykładowców, którzy mają ochotę zapamiętać choć imiona studentów. Dr Żmigrodzki był inny. Tak zaczęła się działalność Ewy w Kole Naukowym Językoznawców. Jednym z pierwszych jej osiągnięć był udział w zjeździe PTJ w Kielcach. Bardzo to ciekawe przeżycie móc zobaczyć na żywo i poznać autorów własnych podręczników. Są to zresztą bardzo różni ludzie, ale większość z nich jest rzeczywiście bardzo sympatyczna. Nazwiska z okładek zaczęły w końcu coś znaczyć.
Ją akurat zajmuje ostatnio kwestia analityzmów werbo-nominalnych. Generalnie interesuje ją właśnie językoznawstwo i pewnie od tego powinna była zacząć. Myślała o studiach w Krakowie lub Toruniu. Toruńska filologia mieści się bowiem we wspaniałym budynku i otoczeniu zarazem. Nasz wydział katowicki jest na pierwszy rzut oka dość niestety zniechęcający. Czuje się jednak rodowitą Ślązaczką i strasznie żal byłoby jej jednak opuszczać na dłużej ukochany Bytom, środowisko, przyjaciół, rodzinę. Wybierając kierunek studiów myślała między innymi nad leśnictwem i ogrodnictwem, co zawsze bardzo ją pociągało, ewentualnie turystyka, która zresztą i tak zajmuje jej dużą część życia. Ostatnio zapisała się właśnie na kurs przewodników beskidzkich, w związku z czym co drugi weekend spędza poza domem.
Góry lubi szczególnie, choć ten sentyment wiąże się niejednokrotnie z dość sporym wysiłkiem fizycznym. Przyjemność sprawia jej sam fakt bycia w podróży, możliwość przenoszenia się z miejsca na miejsce daje ogromne poczucie wolności. Góry maksymalizują to wrażenie. Są piękne o każdej porze roku. W całym tym zachwycie udało jej się ostatnio nabawić lekkich odmrożeń twarzy - to podczas wyprawy na Babią Górę w nieprzeniknionej mgle i porywistym wietrze. Góry uczą pokory, wytrwałości i cierpliwości, a poza tym dają możliwość poznania ludzi takimi, jacy są naprawdę. Najmniejszy gest życzliwości, łyk herbaty czy kostka czekolady urastają tam do niebywałej rangi.
Dosyć dużo podróżuje po Polsce i za granicą, najczęściej z grupą znajomych, choć często bardzo nieliczną. Podróżuje najczęściej pociągiem lub autostopem. Takim że to sposobem udało jej się ostatnio zajechać przypadkowo aż na Węgry. W założeniach mieli tylko wędrówkę pieszą czerwonym bieszczadzkim szlakiem. Wędrując po przygranicznych terenach postanowili odwiedzić sobie jeszcze Słowację, a stamtąd było już tak nieprzyzwoicie blisko na Węgry... Jako stypendystce MEN nie wypada jej chyba przyznawać się publicznie, że rodzice zostali o fakcie umiędzynarodowienia wyprawy poinformowani dopiero po jej szczęśliwym zakończeniu, o spaniu w miejscach absolutnie do tego nie przeznaczonych, niedostatkach jedzenia i pieniędzy, kłopotach z celnikami nie wspominając.
Czasem jednak zdarza jej się również zwiedzać świat w bardziej cywilizowany sposób - wtulona w mięciutkie siedzenie turystycznego autokaru. Często wyprawia się w ten sposób do Taizé, przy okazji udało jej się zobaczyć miedzy innymi Paryż, Włochy, Rzym, Wenecję, którą zresztą wspomina szczególnie miło, bo śpiewał tam dla niej pięknie gondolier. Teraz wybiera się do Antwerpii i Berlina.
Pieniądze stypendialne zamierza przede wszystkim wydać, najprawdopodobniej większość na podróże i książki. Ostatnio dokonała właśnie zakupu dwóch słowników. Nie sądzi, żeby udało jej się cokolwiek zaoszczędzić, ale przydałby się także komputer.
Plany na przyszłość? Zamierza skończyć studia.

Skróty

Copyright © 2001-2024
Uniwersytet Śląski w Katowicach
Wszelkie prawa zastrzeżone.